ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

sobota, 13 stycznia 2018

Tajne listy z obozu.

Tajne listy z obozu. Więźniarki pisały je moczem. Ich treść jest przerażająca… [FOTO]


27 listów napisanych moczem przez lubelskie więźniarki trafiło do Muzeum Martyrologii “Pod Zegarem” w Lublinie. Obecnie są poddawane pracom konserwatorskim. Przekazała je rodzina polskiej więźniarki obozu koncentracyjnego Ravensbrueck Krystyny Czyż–Wilgat. Listy zostały spisane i wysłane w latach 1943-44.

Więźniarki przekazywały zaszyfrowane informacje używając tzw. atramentu sympatycznego, czyli takiego, który po krótkim czasie od napisania znikał. Można go było zobaczyć po np. podgrzaniu papieru. Barbara Oratowska, kierowniczka muzeum do którego trafiły listy, tłumaczy że do pisania potrzebny był płyn o kwaśnym odczynie, dlatego więźniarki używały własnego moczu. Za pióro służył im lipowy patyczek.
– Pisano cieniutkim lipowym patyczkiem. Do pisania była wyznaczona Krystyna Czyż, bo miała piękny charakter pisma – powiedziała Oratowska.
12 listów z tej kolekcji było spisanych na wewnętrznych stronach kopert ostemplowanych pieczęcią obozową (cenzura). Pracownicy obozu przed wysłaniem listów czytali je najpierw i decydowali czy mogą zostać wysłane, dlatego większość z pism jest bardzo oficjalna i banalna. Treści, które czytała cenzura obozowa spisywane były ołówkiem, właściwe przesłanie często kryło się dosłownie pomiędzy wersami. Aby bliscy mogli zorientować się, że prócz oficjalnego listu przesyłka zawiera treść ukrytą, więźniarki stosowały zaszyfrowane wiadomości.
W listach, wysyłanych z obozu jako oficjalna korespondencja ukryte były informacje na temat pseudomedycznych eksperymentów przeprowadzanych w Ravensbrueck na 40 tys. polskich więźniarek.
Pozostałe listy były wysyłane spoza obozu, przez kobiety, które mogły pracować poza terenem katowni. Adresatami byli głownie ludzie z Lublina.
Listy więźniarek odczytywano podgrzewając papier żelazkiem. Wtedy ukazywała się treść właściwa.
Zaszyfrowaną informację o liście napisanym moczem Krystyna Czyż zawarła w oficjalnym liście do brata. Przypomniała mu, jak czytali razem “Szatana z siódmej klasy” Kornela Makuszyńskiego. Główny bohater tej powieści pisze list, w którym pierwsze linijki tekstu tworzą wiadomość. W podobny sposób Krystyna Czyż zaszyfrowała słowa: list, mocz. – czytamy na rmf24.pl
Na pomysł pisania listów moczem wpadła Nina Iwańska. Więźniarki w styczniu 1943 r. chciały przekazać bliskim informacje, iż są w obozie poddawane eksperymentom medycznym.
– Jako żywe dowody tych eksperymentów wiedziały, że mogą być zlikwidowane, dlatego chciały te informacje przekazać do Lublina, skąd pochodziły – mówi Oratowska.
W “lewych” listach kobiety przekazały dane 74 kobiet z transportu lubelskiego, które były poddawane eksperymentom medycznym. Pisały również o warunkach panujących w obozie Ravensbrueck.
Korespondencja pewnie będzie wystawiona dla zwiedzających po zakończeniu prac konserwatorskich. Muzeum póki co zbiera fundusze, aby móc te prace wykonać.
– Niektóre koperty są w świetnym stanie, świetnie widać, co jest napisane, ale inne wymagają natychmiastowej konserwacji – zaznaczyła Oratowska.
Ravensbrueck był niemieckim obozem dla kobiet. Funkcjonował w latach 1939-45. W tym okresie czasu przebywało w nim około 132 tysiące kobiet z całej Europy. 90 tysięcy nie przeżyło – zostały zamordowane, zagłodzone lub umierały w skutek chorób czy eksperymentów medycznych.
 

Brak komentarzy: