30.05.1213 r.
Zwycięstwo floty angielskiej nad francuską w bitwie przy porcie Damme.
"...Filip August bez wątpienia musiał być wściekły, kiedy dotarły do niego wieści, że w ostatniej chwili papież wycofuje poparcie dla jego planowanej inwazji. Zdecydował, że odreaguje swój gniew i powetuje sobie straty, atakując swojego sąsiada z północy, hrabiego Flandrii, który odmówił mu uczestnictwa w wyprawie. Ów hrabia, Ferrand, który przez długi czas starał się nie opowiadać po żadnej ze stron, nagle postanowił przyłączyć się do sojuszu tworzonego przez Jana i wysłał swoich posłańców do Anglii w nadziei, że uzyska stamtąd pilne wsparcie militarne. Jan przyjął ich 25 maja, dwa dni po uroczystościach rocznicowych. 28 maja flota angielska, którą dowodzili jego brat, hrabia Salisbury, oraz Renaud hrabia Boulogne, wypłynęła w stronę Flandrii, wioząc na swoich pokładach 700 rycerzy i liczną piechotę.
Siły te miały wylądować we flamandzkim porcie Zwin (właśc. porcie Damme nad nieistniejącą obecnie zatoczką Damme) i pomaszerować w głąb lądu, aby połączyć się tam z siłami hrabiego Ferranda. Jednak po przybyciu na miejsce z zaskoczeniem odkryto, że stoi tam na kotwicy cała flota francuska -1700 statków, wyładowanych bronią i zaopatrzeniem, których niemal nikt nie pilnuje. Filip i jego armia byli zajęci na lądzie, oblegając miasto Gandawa, a na straży statków pozostawili zaledwie kilku marynarzy. Angielskie oddziały w bardzo krótkim czasie splądrowały i spaliły setki z tych jednostek, a kolejne 300 podryfowało w kierunku Anglii. Było to gigantyczne zwycięstwo, przy których rajdy organizowane w poprzednim miesiącu mogły wydawać się nic nie znaczącymi epizodami - dzięki niemu za jednym zamachem zniknęło też wszelkie potencjalne zagrożenie francuską inwazją. Salisbury powrócił do domu jako bohater, wioząc ze sobą bogate łupy. „Nigdy wcześniej", stwierdza The History of William Marshal, „od czasów króla Artura tak wielki skarb nie przybył z Francji do Anglii"..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz