Żołnierze 3 Dywizji Strzelców Karpackich raczą się lokalnym włoskim winem.
Włoskie wino, było wśród żołnierzy wszystkich armii dosyć popularne, tak że czasami Włosi je po prostu przed wojskiem musieli chować. Poszukiwania tego trunku, ale i zabawną historyjkę z nim związaną wspominał jeden z żołnierzy Pułku 6 Pancernego „Dzieci Lwowskich” Władysław Stefanik: „Hanysi z niemieckiej armii wiedzieli mniej więcej, gdzie Włosi chowają swój dobytek przed Niemcami, stąd przy pomocy długich, na końcu zaostrzonych drutów penetrowali teren wokół domków, ogródków, a inni kopali łopatami wskazane przez nich miejsca. Efekt poszukiwań był taki, że znaleźliśmy kilka skrzynek szampana i duży butel wina, które nie chciało się nijak z butla wylać, więc powodzenie postanowiliśmy uczcić szampanem. W tym celu włożyliśmy kilka butelek do termosu, w którym chłodziliśmy napoje. Po otwarciu pierwszej butelki, pokazał się nam musujący płyn. Ponieważ na pewno żaden z nas z tym trunkiem niewiele miał do czynienia, to jakoś nie bardzo nam to szło. Kiedy doszło do którejś tam butelki, jeden do drugiego mówi, podaj butelkę, a ten do następnego. Okazało się wkrótce, że żaden nie był w stanie władać swoimi członkami. Gdyby w tym czasie przyszedł jeden Niemiec bez karabinu zabrałby wszystkich jak baranki. Parę butelek odpaliliśmy „staremu”, parę kapelanowi, a resztą rządziliśmy sami przez święta. Niemcy, jakby przeczuwając, a może tak samo urządzili sobie święta, w każdym razie na naszym odcinku od północy pierwszego dnia, do północy drugiego dnia świąt, nie padł ani jeden strzał. Kiedy w drugi dzień świąt, w nocy, na rejonie przyłapano pijanego Niemca, który przeszedł przez czujki, czaty aż do rejonu czołgów, ten zapytał: „Kto wy jesteście? Anglicy?” – „Nie” – – „Kanadyjczycy?” – „Nie” – „Amerykanie?” – „Też nie” – „Któż do diabła jesteście?”. „Polacy” – odpowiedziano mu, a ten zorientowawszy się, u kogo jest odpowiedział: „E, jak Polacy, to ja wracam”.
Fot. Album – 3 Dywizja Strzelców Karpackich w Italii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz