Z cyklu Semper Iuncti 600 na 600 Jubileusz
Sokołów Podlaski BARWY MIASTA odc. 69
Pałacyk, jak idylliczna, wiejska willa włoska w stylu neorenesansowy, w angielskimi ogrodzie, czyli powrót Przeździatki do świetności z czasów Ogińskich w 2 poł. XIX wieku
Długo, bardzo długo Przeździatka była niedoceniana przez właścicieli dóbr sokołowskich, a sama wieś aż do XVII w. należała jako tzw. uposażenie do parafii katolickiej w Sokołowie, zaś lokalno centralną siedzibą dziedziców w sokołowskim majątku był Kupientyn i znajdujący się tam drewniany dwór (XV-XVII). Tak działo się i za Sokołowskich, i za Kiszków, i za Radziwiłłów, i za Krasińskich. Te trzy ostatnie rody ewidentnie preferowały sąsiedni Węgrów i siedzibę w Starej Wsi nad Liwcem. Pomimo tych niesprzyjających okoliczności i po zamianie dokonanej przez właścicieli z parafią Przeździatki na Dziegietnię, która stała się kościelną wsią wszystko zaczęło zmierzać we właściwym kierunku. Jeszcze w XVII w. wybudowano tu drewniany dwór, nic wielkiego ale ważne, że w ogóle powstał. Musiało jeszcze minąć trochę czasu aż doszło do rozłączenia klucza ziemskiego sokołowsko węgrowskiego i nadeszły w 2 poł. XVIII w. czasy Ogińskich. Na Przeździatce powstała zaś rezydencja magnacka z prawdziwego zdarzenia, czyli Modrzewiowy Dwór w Modrzewiowym Parku, tak, drewniany ale przepiękny możemy was zapewnić. Dowodem jest, że w 1793 r. Michał Kleofas Ogiński nie wstydził się przyjąć tu w gości króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Ogińscy czyli i Ignacy i potem Michał Kleofas zatrzymywali się tu na dłużej mając stąd blisko do Warszawy. Niestety okres magnacki skończył się nieomal równo z III rozbiorem, a Modrzewiowy Dwór w Modrzewiowym Parku najpierw wydzierżawił, a potem kupił bogaty, ale zwykły szlachcic tj. Karol Kobyliński, po nim zaś mieszkał tu jego bratanek Seweryn. W 1843 r. całość dóbr przejęła rodzina fabrykantów Hirschmanów i pomimo posiadania stałej siedziby w stolicy równie chętnie przebywający na prowincji, czyli pomieszkiwali we dworze Przeździatka. Dwór miał zaś swoje lata i był przecież piękny ale drewniany więc też nietrwały i remonty okazały się na tyle poważne, i moda była już na co innego więc w 1858 r. August Hirschmann postanowił zbudować tu dla siebie i swojej rodziny elegancki pałacyk, dodajmy wbrew nazwie wcale nie taki mały, i co najważniejsze murowany. Działał planowo i z namysłem zaczął więc od zgromadzenia funduszy i projektu. Do tego zatrudnił cenionego podówczas architekta Henryka Marconiego, który wyczarował projekt pt. "Dom wiejski dla wielmożnych Hirschmanów z Przeździatki". Prace ruszyły w 1860 r. i w oszałamiająco szybkim tempie powstał cudny pałacyk w stylu neorenesansowej włoskiej willi, parterowy z piętrowymi skrzydłami, arkadami i widokiem na przepiękny park krajobrazowy, który już za schyłku rządów Hirschmanów na Przeździatce w 1898 r. przemienił w istne cudo przyrody artysta ogrodnik Walerian Kronenberg wprowadzając elementy wodne. Pałacykiem jego pierwotny twórca czyli August Fryderyk Hirschmann prawie wcale się nie nacieszył. Zmarł bowiem podczas podróży biznesowej do Berlina w 1861 r. Gospodarzyła tu więc jego żona Wasilewska z domu, a potem ich dzieci aż do 1904 r. O dalszych losach Dworu na Przeździatce i tutejszej wsi oraz folwarku będzie już w kolejnych odcinkach. Na koniec dodajemy, że właśnie tu na Przeździatce Hirschmanowie stali się Hirszmanami, katolikami i Polakami, w trzecim pokoleniu po przybyciu z Niemiec do Polski. Jak do tego doszło opowiemy w następnej części. Pozdrawiamy wszystkich sympatyków Semper Iuncti i zapraszamy ponownie już wkrótce.
Foto/Tekst Ewa K. Skarżyńska i Dariusz M. Kosieradzki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz