ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

środa, 25 marca 2020

Porucznik Eilert Dieken, dowódca żandarmerii niemieckiej w Łańcucie nigdy nie odpowiedział za swoje czyny przed sądem

Historia Polski dzień po dniu
23 marca 1944 roku szef żandarmerii niemieckiej z posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken wydał rozkaz zamordowania we wsi Markowa koło Łańcuta 17 osób. Był to efekt donosu jaki granatowy policjant Włodzimierz Leś złożył na rodzinę Józefa i Wiktorii Ulmów (zdjęcie), którzy od połowy 1942 roku udzielali pod swoim dachem schronienia 8 Żydom z rodziny Szallów i Goldmanów. Motywem działania Włodzimierza Lesia była chęć przywłaszczenia sobie rzeczy i kosztowności należących do braci Szallów, którym początkowo on sam, kierując się w dużej mierze pobudkami materialnymi udzielał schronienia. Ale po wprowadzeniu kary śmierci za ukrywanie Żydów, wypędził ukrywanych przez siebie Żydów. Żydzi bezskutecznie domagali się oddania dóbr materialnych, jakie ofiarowali Lesiowi w zamian za pomoc. Leś, chcąc pozbyć się Żydów, zdenuncjował ich niemieckiej żandarmerii. Następnego dnia po złożeniu donosu, czyli 24 marca, w godzinach porannych wykonano wyrok. Zabito 8 Żydów, małżeństwo Ulmów oraz 7 ich dzieci w wieku od 0 do 8 lat (poród siódmego dziecka rozpoczął się w dniu masakry). Zamordowana została również córeczka Layki Goldman. Udział w mordzie brali: szef posterunku w Łańcucie porucznik Eilert Dieken, żandarmi: Gustaw Unbehend, Joseph Kokott (trójkę albo czwórkę dzieci Ulmów zamordował własnoręcznie m.in. uderzając główkami dzieci o pień drzewa, krzycząc przy tym: ,,Patrzcie, jak giną polskie świnie, które pomagają Żydom!''), Michael Dziewulski i Erich Wilde, oraz polscy granatowi policjanci: Włodzimierz Leś i Eustachy Kolman. Tożsamości pozostałych granatowych policjantów nie udało się ustalić. Dowódca ekspedycji karnej porucznik Dieken wydał rozkaz zamordowania dzieci, żeby jak twierdził mieszkańcy Markowej nie mieli z nimi kłopotów. Akcję uwieńczyła libacja alkoholowa urządzona na miejscu masakry (w tym celu sołtys musiał dostarczyć oprawcom trzy litry wódki). Po ograbieniu zwłok pomordowanych i splądrowaniu gospodarstwa Ulmów oprawcy załadowali skradzione rzeczy na sześć furmanek i odjechali z miejsca zdarzenia. Porucznik Eilert Dieken, dowódca żandarmerii niemieckiej w Łańcucie nigdy nie odpowiedział za swoje czyny przed sądem, a po wojnie pracował jako inspektor policji w Essen. Joseph Kokott, czeski volksdeutsch, który osobiście zastrzelił trójkę lub czwórkę dzieci Ulmów, a następnie ograbił zwłoki Żydów, został deportowany do Polski, skazany na karę śmierci, którą zamieniono mu na karę 25
lat pozbawienia wolności. Zmarł w więzieniu w 1980 roku. Włodzimierz Leś, wyrokiem polskiego podziemia, został skazany na karę śmierci, którą wykonali na nim żołnierze Armii Krajowej, 10 września 1944. Dalsze losy pozostałych oprawców pozostają nieznane. W 1995 r. Józef i Wiktoria Ulmowie zostali uhonorowani tytułem „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. Proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów na etapie diecezjalnym zakończył się w 2008 r. W 2011 r. wszystkie dokumenty trafiły do Watykanu. W przypadku uznania Ulmów za błogosławionych będzie to prawdopodobnie pierwsza w historii Kościoła wspólna beatyfikacja całej rodziny - nie tylko małżonków, ale także siedmiorga ich dzieci
/Marta

Brak komentarzy: