ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

sobota, 26 lutego 2022

Prawdziwy przebieg prowokacji w Gliwicach świat poznał dopiero w trakcie procesu norymberskiego

 

"Oᴅ ɢᴏᴅᴢɪɴ ᴘᴏʀᴀɴɴʏᴄʜ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀᴍʏ ᴏɢɴɪᴇᴍ"
Jeśli chodzi o prowokacje, czyli usprawiedliwianie swoich terrorystycznych zakusów i agresji, był to nieodłączny element wojen. Niemalże za każdym razem było to naciągane, a wręcz śmieszne i niemal za każdym razem starano się powtarzać ten zabieg. Do dnia dzisiejszego...
*****
Prowokacja Gliwicka była częścią operacji "Himmler" szeregu działań dywersyjnych w 39 miejscach wzdłuż granicy z Polską. Działania w przededniu wojny oraz pierwszych dniach września miały na celu obarczenie Polaków winą za jej wybuch.
Akcją w Gliwicach na rozkaz szefa SD Reinharda Heydricha dowodził Sturmbahnführer Alfred Naujocks.
31 sierpnia o godzinie 20:00 wraz z przebranymi w cywilne ubrania ludźmi dokonał napadu na niemiecką stację radiową. Tu mamy do czynienia z dwoma wersjami wydarzeń. Część opracowań podaje, że byli to kryminaliści, którym obiecano umorzenie kar. W innych źródłach można przeczytać, iż byli to żołnierze SS. W każdym razie oddział przebrany za "Powstańców Śląskich" wpadł do budynku rozgłośni, w której akurat retransmitowano program z Wrocławia. Po zajęciu budynku nie można było znaleźć mikrofonu. Napastnicy nie wiedzieli, że radiostacja nie posiada studia mikrofonowego. Był jedynie "mikrofon burzowy", służący do nadawania komunikatu o zbliżającej się burzy i przerwie w nadawaniu programu. Po dość długich i intensywnych poszukiwaniach w końcu udało się odnaleźć mikrofon. Grupa Naujocksa nadała komunikat w języku polskim. Dokładna treść nie jest znana, ponieważ ze względów technicznych udało się nadać jedynie krótki komunikat, słyszalny zaledwie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów: „Uwaga! Tu Gliwice. Rozgłośnia znajduje się w rękach polskich…” Po tych słowach radio zamilkło i było słychać jedynie szum. Według innych źródeł komunikat miał być fragmentem przemówienia Józefa Becka z 5 maja 1939 roku: "Od Bałtyku Polska odepchnąć się nie da! My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor."
Na miejsce prowokacji napastnicy przyprowadzili wcześniej schwytanego obywatela niemieckiego, polskiego pochodzenia. Niejakiego Franciszka Honioka, uczestnika III Powstania Śląskiego, którego zastrzelili w budynku. Miał być to dowód na prawdziwość polskiej agresji.
Ze względu na fakt, iż akcja okazała się fiaskiem i komunikatu prowokatorów prawie nikt nie słyszał. Całą sprawę nagłośniło radio Berlin. Cała sprawa nie miała być pretekstem do ataku na Polskę, a jedynie usprawiedliwieniem, wdrożonych już w ruch wydarzeń. Prawdziwy przebieg prowokacji w Gliwicach świat poznał dopiero w trakcie procesu norymberskiego, dzięki zeznaniom Naujocksa:
Dokument Nr 27-51 z Procesu Norymberskiego:
"Około 10 sierpnia 1939 roku, komendant SIPO i SD, Reinhard Heydrich, osobiście rozkazał mi przeprowadzić atak (dywersje) na rozgłośnię radiowa w Gliwicach (Gleiwitz) kolo granicy z Polską w sposób sugerujący, że atakującymi była strona polska. Heydrich powiedział: "Potrzebujemy dowodu na atak Polaków, który możemy przedstawić zarówno naszej, jak i zagranicznej prasie". Otrzymałem rozkaz udania się do Gliwic z 5 czy 6 funkcjonariuszami SD i wyczekiwać na hasło od Heydricha, aby rozpocząć akcję. Polecono mi wtargnąć do radiostacji i zabezpieczyć ją na czas, w którym mówiący po polsku Niemiec wygłosi przemówienie. Heydrich powiedział mi, że treść przemówienia po polsku zawierać ma stwierdzenie, że nadszedł czas na rozprawę z Niemcami i na rozpoczęcie ataku na Rzesze. Heydrich nadmienił także, że najazd Niemiec na Polskę jest kwestią najbliższych paru dni."
Niemcy dokonali równolegle, jeszcze wielu innych akcji dywersyjnych, jak na przykład Atak na niemiecką placówkę celną w Stodołach pod Rybnikiem. Gdzie przebrani tym razem w polskie mundury Niemicy, pod dowództwem Sturmbahnnführera Hofmanna Wtargnęli do budynku i zdemolowali go. Inny oddział ostrzelał leśniczówkę w Byczynie i następnie uciekł.
Wszystkie te operacje miały służyć temu, by sprzymierzeńcy Polski uwierzyli, iż to właśnie Polacy zaatakowali Rzeszę, która teraz musi się jedynie bronić. Oraz na potrzeby propagandy i wzbudzeniu we własnym narodzie "ducha walki".
*Na fotografii:
1. Po lewej stoi Alfred Naujocks, przy biurku po prawej Reinhard Heydrich.
2. Budynek i maszty Radiostacji Gliwickiej. Rok 1939.

Brak komentarzy: